#miłość Luli Kosmynka



Kim jest Lula Kosmynka?

Lula jest artystką wizualną, kostiumografką i scenografką / chociaż określeń mogłoby być jeszcze więcej, bo jest osobą, która potrzebuje spełniać się twórczo praktycznie w każdej możliwej dziedzinie i potrzebuje tego jak oddychania. “Czuje, że jak nie tworzę – usycham” / Jest też niepoprawną romantyczką wierzącą, że miłość i sfera emocjonalna są siłą napędową i sprawczą.

Twoje motto?
Nigdy nie zastanawiałam się nad mottem, którym kierowałabym się w życiu, nie mam konkretnych słów – mantry, którą powtarzałabym sobie w trudnych chwilach… mogłabym pewnie przytoczyć tu słowa ulubionych pisarzy, poetek czy artystów… ale wydaje mi się, że moim mottem jest żyć tak, żeby wszystko co robię, wyzwania jakie podejmuję, przeżywać każdą cząstką swojego ciała, żeby wyraźnie czuć każdą emocję i we wszystko wkładać serce i cząstkę siebie.“

Co sprawia ze czujesz się wyjątkowa?
Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie, bo chyba zawsze się taka czułam. Mam to ogromne szczęście, że moi rodzice a szczególnie moja mama potrafili tą moją wyjątkowość dostrzec i mi o niej mówić jeszcze jak nie do końca miałam świadomość co to słowo oznacza, więc dorastając w tym poczuciu “bycie wyjątkową było moją normalnością”. Teraz myślę, że czuję się wyjątkowa przez swoją wrażliwość, patrzenie na świat poprzez emocje i umiejętność dostrzegania w nim pewnej magii, a także to, że pozwalam sobie być całkowicie sobą w każdej sferze i dziedzinie życia.

Co cię motywuje?
Praca twórcza i możliwość tworzenia w ogóle – czy to realizacji kostiumów do spektakli czy własnych form wizualnych, ale też ludzie z którymi pracuję, którzy również mają w sobie pasję tworzenia.

Szczęście czy sukces? Jaki jest twój przepis..
Wydaje mi się, że nie da się do końca odnieść sukcesu nie będąc szczęśliwym. Sukces jest ciężko zdefiniować – bo kiedy właściwie odnosi się sukces – jak napiszą o nas w internecie? jak staniemy się sławni? jak zarobimy dużo pieniędzy? czy może jak po prostu uda nam się osiągnąć jakiś cel? – człowiek zazwyczaj jak coś osiągnie czy coś ma to wcześniej czy później i tak chce czegoś innego… Natomiast szczęście jest emocją – czymś co odczuwamy a to uczucie może być niezależne od rzeczy materialnych natomiast może być zależne od nas samych. Mój przepis – żyć tak, żeby odczuwać szczęście to osiągniesz sukces – a jeśli nawet nie, to po co Ci sukces skoro jesteś szczęśliwy.

Wcielasz się w wybrana przez siebie postać. Kim lub czym jesteś?
Lubię siebie i swoje życie, więc nie wyobrażam sobie być kimś innym… Ale chyba gdybym miała się wcielić w jakąś postać to na pewno miałaby ona skrzydła.

Kim i gdzie będziesz za 5 lat.
Z pewnością dalej będę sobą – Lulą, bogatszą o nowe doświadczenia, może mądrzejszą ale wciąż tak samo zakręconą – z tego się nie wyrasta 😉 / a gdzie będę? Kto to wie? – moje życie wygląda tak, że czasem nie wiem gdzie będę za miesiąc a co dopiero za 5 lat… ale będzie to jakieś bardzo kolorowe i twórcze miejsce.

Co powiedziałabyś innym kobietom patrząc na swoje doświadczenie?
że są wspaniałe!!!! – za rzadko to sobie mówimy, a naprawdę jesteśmy wspaniałe, piękne i ważne, ważna jest nasza obecność, głos, poglądy i wszystko to co robimy w życiu – czy to bycie matką, czy artystką czy przedsiębiorczynią, każde działanie i gest, który wykonują jest ważny bo jest ich własny i w ten sposób wnoszą do świata cząstkę siebie.

Łódź – za co kocham/ za co nienawidzę…
Kocham Łódź za jej “łódzkość” – za kontrasty nowoczesnych budynków i starych kamienic, to jest miasto, które niczego nie wymusza i niczego nie oczekuje – nie narzuca, żadnej presji, można wyjść na ulicę w futrze albo w dresie – jak Ci wygodniej… / ja kocham łódź trochę miłością współczującą bo rozumiem jej problemy i kompleksy – ale jak każdej kobiecie powiedziałabym jej, że jest wspaniała i piękna taka jaka jest.

Rozwiń dowolnie..”JA kreatywna….”

Ja kreatywna, bywam czasem naiwna…
w swoich myślach się gubię,
ale zgubić się lubię…
często śpiewam do słońca,
czasem jestem milcząca…
wgapiam się w gwiazdy nocami,
wiatr chwytam palcami…
a gdzie mnie poniesie? zobaczymy na jesień…”